Nie wiem dlaczego ale Luna nagle rzuciła się na mnie. Atakowała mnie wodnymi kulami. Powiedziałam:
-Hej, co ty wyprawiasz? Ja chcę ci pomóc! Nie atakuj mnie tylko uciekaj!
Widać posłuchała. Odskoczyła jak oparzona i pobiegłyśmy za skałę. Spotkaliśmy tam Nyx i Howi'ego. Nyxiern zaczęła:
-Nikt z większej watahy...
-Cii..-szepnęłam i pokazałam łapą na płaczącą waderę.-Nyx sciszyła głos i dokończyła:
- nie przeżył..
-Night,Nyx idźcie. Porozmawiam z Nią..-Gdy odeszli podeszłam do wilczycy.
-Nie płacz. Twoje łzy nic nie zrobią. Teraz jest szczęśliwy. Nie wskrzesisz go.-Odpowiedziała:
-Co ty możesz wiedzieć?! Nigdy nikogo nie straciłaś!-odparła. Poczułam ucisk w żołądku. Gdyby wiedziała co ja przeżyłam...
-Moi rodzice też zginęli. Na moich oczach. Ale wiem że teraz są tam, NA GÓRZE szczęśliwi.
-Naprawdę?-spytała. Kiwnęłam głową.
-Jak się nazywasz? Ja jestem Fivera.
-Luna. Należysz może do jakiejś watahy? Bo moja...(i tu symboliczna cisza)
-Jasne. Jestem alfą Watahy Magicznej Mgły. Dołączysz?
-Chętnie.
I leciałyśmy powoli a ja pokazywałam Lunie wszystkie miejsca. Następnego dnia było mnóstwo roboty. Ja,Nyx i Howi poszlismy uprzątnąć ciała martwych wilków. Wykopaliśmy groby. Na grobie Twista ,Luna położyła różę. Oto cmentarz:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz