poniedziałek, 25 marca 2013

Jak tu się znalazłam-Luna

Błąkałam się. Nie mogłam się otrząsnąć po stracie partnera, po stracie tego co miałam. Przedtem gdy jeszcze należałam do swojej watahy rodzinnej (rodzice byli Gammami), miałam partnera. Miał na imię Twister. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Było wspaniale, do czasu... do czasu zaatakowania naszej watahy. Wataha była ogromna, jedna z większych. Rywale byli z watahy Krwawiącego Czerwonego Pazura, mimo, że było ich niewiele mniej, byli od nas silniejsi. Rodzice kazali mi uciekać wraz Twist’em. Byliśmy już daleko, lecz ja widziałam jak zabijają po kolei członków watahy. Moja mama i tata też byli martwi. Byliśmy już 5 tysięcy łap od terenów byłej watahy (w przeliczeniu na ludzkie jednostki, to było to około 1-2km). Nagle z krzaków wyłonił się nieznajomy wilk, był cały czarny, miał ranę na brzuchu, czerwone oczy i wielkie zębiska. Tak, musiał to być członek watahy Krwawiącego Czerwonego Pazura.
Twist zasłonił mnie swoim ciałem.
- Nie podchodź do nas – zawarczał Twister.
- Hę, co ty mi zrobisz szczeniaku? – zaśmiał się.
- Nie boje się bić, nie straszna mi krew!
Zaczęła się walka. Zaczęłam płakać ze złości. Ogień się rozpalał w moim sercu.
- Luna, nie!
- Muszę Ci pomóc!
- Luna, nie proszę!
- Twi...
- NIE CHCĘ CIĘ STRACIĆ – uroniła mu się łezka.
- Ja też nie, ale muszę.
Weszłam, by pomóc. Byliśmy razem z Twistem silniejsi od czarnego wilka. Mieliśmy wygrać.. niestety. Wilk uderzył swoją dużą łapą, Twista w szyje. Zbieg uciekł. Twist krwawił.
- Luna nie dam rady.
- Nie zostawię Cię – zaczęłam płakać.
- Luna, ja, ja nie dam rady. Proszę weź to – podał mi kieliszek z jakąś substancją, którą zawsze miał na szyi – załóż to szyję, będzie Ci to mnie przypominać – poczym zamoczył swoją zakrwawioną łapę w substancji, założył mi na szyję i polizał mnie w policzek i zamknął oczy.
- Twist, nie!
- Będę o tobie pamiętać, gdy ujrzysz pierwszą gwiazdę to wiedz, że to będę ja na ciebie patrzył. Nie wstydź się ze mną rozmawiać – wziął ostatni wdech i umarł.
Zaczęłam płakać. Wiedziałam, że już nic nie mogę zrobić.
Nagle ujrzałam waderę. Ona też mnie zauważyła. Podeszła do mnie.

< Fivera, dokończysz? >

Może nowy las...-Fivera

Rano nudziło mi się strasznie. Kolejny zwykły dzień. Poszłam nad Wodospad Nimf i tam łapą brodziłam w wodzie. Nagle do głowy wpadł mi pomysł.
-Przecież znamy tylko tak mało miejsc. Może znaleźlibyśmy nowe? A w sumie... Czemu nie!-powiedziałam sama do siebie i pobiegłam po Nyx i Howl'a. Po paru(bodajże 5)minutach wyruszyliśmy w jakąś gęstwinę. Znaleźliśmy wiele pięknych miejsc. Każdy nadawał im nazwy. W sumie znaleźliśmy:Jeleni Zakątek,Zielone Jezioro,Drzewo Mądrości,Słoneczną Ścieżkę,Jasną Dróżkę,Ogniste Klony,Rumiankową Polanę,"Słupy"i Zimową Krainę. Resztę nazwaliśmy zwykłym lasem mieszanym. I kiedy szliśmy dalej nagle zobaczyliśmy biegnące wilki. Były zakrwawione.
-Wojna-powiedzieliśmy zgodnie. Gdzieś tu musi być wojna.Ale po minucie było już wiadomo gdzie toczy się walka. Przyglądaliśmy się jej w ukryciu. Jedna strona miała więcej wilków jednak było widać że druga wataha pomimo mniejszej liczebności wygrywała. Postanowiliśmy pomóc słabszym. Chociaż tego że było nas tylko 3 wiedzieliśmy że tamte wilki długo nie pociągną. Już walczyli przecież na trupach. Rozdzieliliśmy się. Nyxiern poszła na północ,Night na zachód mi został wschód. Nagle zauważyłam dwa walczące wilki i jedną małą waderę. Bez namysłu ruszyłam żeby pomóc basiorowi, który cudem żył...
PS:Te miejsca za niedługo pojawią się w zakładce "Moje miejsce i czas"