sobota, 30 marca 2013

Spotkanie-Howi

Zachód słońca... piękny widok... słodki zapach i... własnie, brakuje tu tylko... hmm, czego? Nie wiem, ale czegoś na pewno. W tym miejscu jest jakaś pustka, a może nie w tym miejscu ale we mnie? Tak, raczej tak.
Nagle usłyszałem za sobą wołanie
-Howi? Cześć. Co tu robisz? Taki całkiem sam?- spytała.
-A niby z kim ma tu siedzieć?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie Fiverze.
-Z kimkolwiek. Jestem Ja, Nyx i Luna.
-Też racja.
<Fiv?>

Zawody!-Nyxiern-Cd od Fiv

-Może coś przekąsimy?-zapytałam. Wszyscy byli głodni, zdążyłam zauważyć.
-Ja chętnie coś zjem-powiedziała Luna.
-Ja też-bąknoł Night.
-Nom,coś by się przydało-rzekła Nyx.
-A kto pójdzie?-zapytałam. No i cisza.
-Howi ty idź!-powiedziałam.
-Dlaczego ja?-zapytał się zdziwiony.
-Przywódca polowań...
-A ty przywódczyni!
-No idź, nie bądź taki...-Powiedziałam. No mi sie tak nie chciało iść że tragedia.
-No ok ok...-poszedł.
-No dziewczyny może jakieś fajne miejsce na piknik?-Zapytałam. Nie chciało mi się jeść przy jaskiniach.
-Może...Niebiańska Polana?-powiedziała Nyx
-Ok idziemy.-Jeszcze tylko krzykłam do Howi'ego gdzie idziemy.
---------------Po jakiś 10 min-----------
-Dobry ten łoś-wszyscy chwalili. No, zjedliśmy. Zapytałam:
-Może jakieś ostatnie zawody?-spytałam.
-Jasne!-powiedzieli i wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać nad konkurencją w której moglibyśmy wystartować.
-Latanie-krzyknęła Luna.
-Ale ja...-ciągła Nyxiern-nie mam skrzydeł.
-No fakt-powiedział Night. Nagle coś mi się przypomniało:
-Mam pomysł. Nyx usiądź a wy się odsuńcie.-powiedziałam.
 Kiedyś podpatrzyłam od szamana jak zrobić skrzydła. Stanęłam za Nyx. Wyciągłam łapy tak, jakbym chciała wyprostować niewidzialne skrzydła a potem ogonem jak gąbką trzeba było przesunąć po "skrzydłach" i gotowe. Wszyscy patrzeli z podziwem. Nyx miała skrzydła. Wyglądały trochę jak te.(tylko że zamiast Rarity była Nyx). Wydaje się łatwe, prawda? No właśnie, tylko się wydaje. Ale wracając do tematu...
-Jak to zrobiłaś?-Krzyczała Nyxiern.
-Normalnie. Lata praktyk.-odpowiedziałam ze śmiechem.-Potrafisz polecieć>
-Spróbuję.Wzbiła się w powietrze, zrobiła kilka kółek i krzyczała:
-Ale fajnie! Jupi!
Dobra możemy zaczynać. Lecimy przez...Słupy!
Miejsca ułozyły się tak:
1.Fivera
2.Night Howl
3.Luna,Nyxiern.
Po zawodach przez cały następny dzień nie mogliśmy wygrzebać się z łóżek.
PS:Kolejne zawody 30 maja i każdego następnego dnia miesiąca. Tak nie macie zielonego pojęcia co to słupy. To to. Za niedługo w zakładce.

Zawody!-Nyxiern-Cd od Howi'ego

-Hymm, myślę że to doskonały pomysł! Będziemy mogli wykazać się i w ogóle... Idealnie! Kiedy zaczynamy?- spytałem podekscytowany.
-Możemy dzisiaj. Co wy na to?- spytała Fiv.
-Jasne!- wszyscy zgodzili się chórem.
-Bieg przełajowy?- spytałem.
-Chyba może być.- powiedziała Nyx.
Ustaliliśmy trasę. Bieg przez kręte ścieżki lasu, kilka susów po kamykach przez rwącą rzekę, przeczołganie się przez wąską jaskinię i na koniec wdrapanie się na szczyt pionowej góry.
To nie był łatwy tor, ale udało się go wszystkim pokonać. Zajęliśmy miejsca:
1. Luna
2. Nyx, Ja
3. Fiv
<Fivera?>

Zawody!-Nyxiern-Cd od Luny

- A mi biegi przełajowe! - powiedziałam.
Wszyscy patrzyli się na mnie ze zdziwieniem.
- No skoki. Na przykład jak się goni sarne to ona ucieka, skacze przez pieńki, przechodzi przez wodę - wyjaśniałam.
- Aaaa - powiedzili pozostali.
- Lub ewentualnie gonienie za zwierzyną - odrzekłam.

~~ Nastał wieczór ~~
Zebraliśmy się wszyscy wieczorem opowiadając dowcipy.
- Hej, a może zróbmy co miesięczne lub co dwu miesięczne turnieje i zwycięsca poprzednich zawodów będzie wymyślać nową konkurencję? - zaproponowałam.
- Hymm, myślę że to....

< Howl? >

piątek, 29 marca 2013

Od Nyxiern-Zawody!

Ja,Fiv,Howie i Luna postanowiliśmy urządzić zawody.Na początku każdy musiał wymyślić jakąś dyscyplinę w zawodach.Myśleliśmy nad nimi dłuższą chwilę.Potem ja wymyśliłam bieganie.Na trzy wszyscy wystartowaliśmy.Fivera i Luna miały remis na pierwszym miejscu.Night Howl na drugim,ja na ostatnim.Trochę ostatnio straciłam formę.Potem już nikt nie mógł wymyślić niczego sensownego.Zbliżała się pora obiadu.Zjedliśmy wszyscy razem.Wciąż nikomu nie przychodziło nic do głowy.Pomyślałam,że może wymyślimy coś przy grze w skojarzenia.
-Co wam się kojarzy z zawodami?-zaczęłam.
-Biegi-odpowiedział Howl.
-Mnie kibicowanie-powiedziała Fiv.
-A mi...

<Luna?>

Jak tu się znalazłam-Luna -CD od Fivi

Nie wiem dlaczego ale Luna nagle rzuciła się na mnie. Atakowała mnie wodnymi kulami. Powiedziałam:
-Hej, co ty wyprawiasz? Ja chcę ci pomóc! Nie atakuj mnie tylko uciekaj!
Widać posłuchała. Odskoczyła jak oparzona i pobiegłyśmy za skałę. Spotkaliśmy tam Nyx i Howi'ego. Nyxiern zaczęła:
-Nikt z większej watahy...
-Cii..-szepnęłam i pokazałam łapą na płaczącą waderę.-Nyx sciszyła głos i dokończyła:
- nie przeżył..
-Night,Nyx idźcie. Porozmawiam z Nią..-Gdy odeszli podeszłam do wilczycy.
-Nie płacz. Twoje łzy nic nie zrobią. Teraz jest szczęśliwy. Nie wskrzesisz go.-Odpowiedziała:
-Co ty możesz wiedzieć?! Nigdy nikogo nie straciłaś!-odparła. Poczułam ucisk w żołądku. Gdyby wiedziała co ja przeżyłam...
-Moi rodzice też zginęli. Na moich oczach. Ale wiem że teraz są tam, NA GÓRZE szczęśliwi.
-Naprawdę?-spytała. Kiwnęłam głową.
-Jak się nazywasz? Ja jestem Fivera.
-Luna. Należysz może do jakiejś watahy? Bo moja...(i tu symboliczna cisza)
-Jasne. Jestem alfą Watahy Magicznej Mgły. Dołączysz?
-Chętnie.
I leciałyśmy powoli a ja pokazywałam Lunie wszystkie miejsca. Następnego dnia było mnóstwo roboty. Ja,Nyx i Howi poszlismy uprzątnąć ciała martwych wilków. Wykopaliśmy groby. Na grobie Twista ,Luna położyła różę. Oto cmentarz:

czwartek, 28 marca 2013

poniedziałek, 25 marca 2013

Jak tu się znalazłam-Luna

Błąkałam się. Nie mogłam się otrząsnąć po stracie partnera, po stracie tego co miałam. Przedtem gdy jeszcze należałam do swojej watahy rodzinnej (rodzice byli Gammami), miałam partnera. Miał na imię Twister. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Było wspaniale, do czasu... do czasu zaatakowania naszej watahy. Wataha była ogromna, jedna z większych. Rywale byli z watahy Krwawiącego Czerwonego Pazura, mimo, że było ich niewiele mniej, byli od nas silniejsi. Rodzice kazali mi uciekać wraz Twist’em. Byliśmy już daleko, lecz ja widziałam jak zabijają po kolei członków watahy. Moja mama i tata też byli martwi. Byliśmy już 5 tysięcy łap od terenów byłej watahy (w przeliczeniu na ludzkie jednostki, to było to około 1-2km). Nagle z krzaków wyłonił się nieznajomy wilk, był cały czarny, miał ranę na brzuchu, czerwone oczy i wielkie zębiska. Tak, musiał to być członek watahy Krwawiącego Czerwonego Pazura.
Twist zasłonił mnie swoim ciałem.
- Nie podchodź do nas – zawarczał Twister.
- Hę, co ty mi zrobisz szczeniaku? – zaśmiał się.
- Nie boje się bić, nie straszna mi krew!
Zaczęła się walka. Zaczęłam płakać ze złości. Ogień się rozpalał w moim sercu.
- Luna, nie!
- Muszę Ci pomóc!
- Luna, nie proszę!
- Twi...
- NIE CHCĘ CIĘ STRACIĆ – uroniła mu się łezka.
- Ja też nie, ale muszę.
Weszłam, by pomóc. Byliśmy razem z Twistem silniejsi od czarnego wilka. Mieliśmy wygrać.. niestety. Wilk uderzył swoją dużą łapą, Twista w szyje. Zbieg uciekł. Twist krwawił.
- Luna nie dam rady.
- Nie zostawię Cię – zaczęłam płakać.
- Luna, ja, ja nie dam rady. Proszę weź to – podał mi kieliszek z jakąś substancją, którą zawsze miał na szyi – załóż to szyję, będzie Ci to mnie przypominać – poczym zamoczył swoją zakrwawioną łapę w substancji, założył mi na szyję i polizał mnie w policzek i zamknął oczy.
- Twist, nie!
- Będę o tobie pamiętać, gdy ujrzysz pierwszą gwiazdę to wiedz, że to będę ja na ciebie patrzył. Nie wstydź się ze mną rozmawiać – wziął ostatni wdech i umarł.
Zaczęłam płakać. Wiedziałam, że już nic nie mogę zrobić.
Nagle ujrzałam waderę. Ona też mnie zauważyła. Podeszła do mnie.

< Fivera, dokończysz? >

Może nowy las...-Fivera

Rano nudziło mi się strasznie. Kolejny zwykły dzień. Poszłam nad Wodospad Nimf i tam łapą brodziłam w wodzie. Nagle do głowy wpadł mi pomysł.
-Przecież znamy tylko tak mało miejsc. Może znaleźlibyśmy nowe? A w sumie... Czemu nie!-powiedziałam sama do siebie i pobiegłam po Nyx i Howl'a. Po paru(bodajże 5)minutach wyruszyliśmy w jakąś gęstwinę. Znaleźliśmy wiele pięknych miejsc. Każdy nadawał im nazwy. W sumie znaleźliśmy:Jeleni Zakątek,Zielone Jezioro,Drzewo Mądrości,Słoneczną Ścieżkę,Jasną Dróżkę,Ogniste Klony,Rumiankową Polanę,"Słupy"i Zimową Krainę. Resztę nazwaliśmy zwykłym lasem mieszanym. I kiedy szliśmy dalej nagle zobaczyliśmy biegnące wilki. Były zakrwawione.
-Wojna-powiedzieliśmy zgodnie. Gdzieś tu musi być wojna.Ale po minucie było już wiadomo gdzie toczy się walka. Przyglądaliśmy się jej w ukryciu. Jedna strona miała więcej wilków jednak było widać że druga wataha pomimo mniejszej liczebności wygrywała. Postanowiliśmy pomóc słabszym. Chociaż tego że było nas tylko 3 wiedzieliśmy że tamte wilki długo nie pociągną. Już walczyli przecież na trupach. Rozdzieliliśmy się. Nyxiern poszła na północ,Night na zachód mi został wschód. Nagle zauważyłam dwa walczące wilki i jedną małą waderę. Bez namysłu ruszyłam żeby pomóc basiorowi, który cudem żył...
PS:Te miejsca za niedługo pojawią się w zakładce "Moje miejsce i czas"

czwartek, 21 marca 2013

Nowicjusz-Nyxiern-Cd.

Jeśli zechcesz... -odpowiedziałam, chociaż wiedziałam że przydałaby się nam jakiś basior. Same we dwie niewiele możemy.W jego oczach zobaczyłam błysk. Zostanie!
-Zostanę!-powiedział-Jest tu dla mnie jakaś jaskinia?
-Do wyboru do koloru-powiedziała Nyx i szybko oprowadziła Howi'ego po terenie,ja tymczasem rozpaliłam ognisko. Gwizdłam na Filuminę. Przyleciała. Trochę się z nią pobawiłam,dostała solidne pieszczoty a ja piórko(feniksy w ten sposób wyrażają wdzięczność i miłość).Ogień wesoło trzaskał. Nyx i Night długo nie wracali uznałam że poszli spać. Sama uczyniłam to samo. Zgasiłam ogień ogonem i poszłam do swojej jaskini. Tam zaczęłam rozmyślać.Jesteśmy jak..RODZINA. I tak pozostanie już na zawsze-pomyślałam i zasnęłam.

Nowicjusz-Nyxiern-Cd.

-Dziękuję wam. To był najpiękniejszy dzień od... 2 lat? Znaczy się... tak, od jakiegoś czasu.
-Dlaczego od 2 lat?- zdziwiła się Fivi.
-Tak jakoś. Po prostu.
-Na pewno?
-Eh. Nie. Tak powiedziałem, bo od 2 lat nie widziałem żadnego wilka. Ani jednego żyłem w tym i sąsiednim lesie całkiem sam.- zamyśliłem się. Pomyślałem o tych godzinach, dniach i miesiącach, które później przeradzały się w lata. Przeciągały mi się niemiłosiernie. Nagle przeszła mi po głowie okropna myśl:
-Ale będę mógł tu z wami zostać?
<Fivera?>

Nowicjusz-Nyxiern

Posiliłyśmy się i Fivi poszła na obchód watahy.Po chwili przywołała mnie i przedstawiła nowego wilka-Night Howl'a.Ponieważ był zmęczony razem z Fiverą upolowałyśmy gryfa dla niego,a potem on opowiedział nam swoją historię.Potem we troje poszliśmy na wodospad,gdzie wspaniale się bawiliśmy.Potem Fivi oprowadzała Howiego po reszcie terenu.Gdy skończyli było leniwe popołudnie.Resztę dnia spędzaliśmy na rozmaite sposoby,w różnych miejscach i w różnych nastrojach.Potem Howie powiedział:

<Night Howl?>

Od Night Howl'a- Jak tu dotarłem?

-Widzę że trochę krwi ci leci-powiedziałam. Szybko dmuchłam  jego łapę i rana się zagoiła. Odwróciłam się i zaczęłam tropić kłusowników. Ślady były świeże.Nagle niebo przeszył strzał a oni wbiegli i zaczęli nas gonić. Szybko poderwałam się do lotu. Howi także. Strzały były dawane jeden po drugim. Ja sprytnie i zwinnie omijałam wszystkie przeszkody, Night robił to trochę gorzej ale po 30 min. lotu zgubiliśmy ich i wylądowaliśmy na terenie watahy. Była jakaś 13. Nyxiern leniwie drzemała sobie na Niebiańskiej Polanie. Szybko ją zawołałam. Zostawiłyśmy go tam i poszłyśmy na coś zapolować(ledwie trzymał się na łapach a skrzydłami ledwo ruszał) a że akurat w pobliżu bawił się SAM!!! mały gryfek szybko zabiłyśmy go. Kiedy wróciłyśmy Hoi powoli się budził ale wyglądało na to że już jest w świetnej formie.

wtorek, 19 marca 2013

Nowy członek-Night Howl

Do naszej watahy dołączył nowy wilk-Night Howl. Myślę że w naszej watasze będzie mu miło. Więcej informacji o nim  w zakładce "Wilki"

Od Night Howl'a- Jak tu dotarłem?

Jak co dzień, wyruszyłem na poszukiwanie zwierzyny. W tym dniu było wyjątkowo wietrznie. Mocna bryza rozruszała moje futro. Czarno biała sierść drgała niespokojnie. Takie chwile mogłem nazwać "chwilami szczęścia i harmonii". Miałem czas żeby zapomnieć o całym tym wydarzeniu w watasze. Byłem spokojny i błogo stąpałem po wybrzuszonej i chropowatej ścieżce. Wokół rosły polne kwiaty, świeża i zielona trawa, szczątki starych liści, które pozostały po zeszłej zimie. Kochana zima! Jeszcze kilka tygodni temu drzewa zniżyły się od nadmiaru śniegu. Teraz ostatnie garstki, i tak już prawie stopione, można znaleźć w wilgotnych i niedostępnych dla słońca miejscach.
Nagle coś zatrzeszczało mi pod łapami. Spojrzałem w dół i ujrzałem kawałki szła z butelki. "Ludzie"- pomyślałem. "Pewnie kłusownicy. Czego tu szukają? Wilków? Oby nie". Przeszedłem jeszcze kilka kroków i ujrzałem że z pod łapy coś mi cieknie. To była krew. Płynęła z tej łapy, która nadepnąłem na szkło. To na pewno jego wina. Nie mogłem nic zrobić. Nagle zobaczyłem przed sobą wilczycę. Nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Zresztą, przez 2 lata żadnego nie wypowiedziałem, więc co się dziwić.
-Cześć.-powiedziała wilczyca.
-Hej. Jestem Night Howl.
<<Fivera?>>

piątek, 15 marca 2013

Konkurs

Mamy konkurs. Więcej informacji na jego temat tutaj

WMM-Od Nyxiern-C.d

Szybciutko ją oprowadziłam po naszych terenach. Pokazałam miejsca,jaskinie... Po czym powiedziałam:
-Idę zapolować na gryfa. Chcesz iść ze mną?
-Oczywiście!
Zanim to jednak nastąpiło spaliłam gnojówki.Następnie razem poszłyśmy na duże co nieco.

Nowy członek-Nyxiern

Dziś do naszej watahy dołączył nowy członek-wadera Nyxiern. Więcej o niej znajdziecie tu

WMM-Od Nyxiern


Kolejny zwykły dzień.Pełen morderstw i innych odrażających rzeczy.Dzień ten jednak okazał się inny niż go sobie wyobrażałam.Zaraz po wstaniu zmuszono mnie do udziału w rytualnych krwistych obrzędach.Ja jednak uciekłam z miejsca wydarzenia,kierując się na pola watahy.Spotkałam samicę alfa.Na nieszczęście nie miała zbyt dobrego humoru.
-Co ty tu robisz?!Nie jesteś na obrzędach?!-krzyknęła wściekła.
-Nie zapominaj że ma brać też w nich alfa!-warknęłam.
Ona rozzłoszczona skoczyła na mnie,ukazując czerwone od krwi kły.Sprytnie odsunęłam się na bok i zaatakowałam.
-Już po tobie!-krzyknęłam.
Nagle nadbiegła królewska straż.Alfa zaśmiała się cicho.
-Macie ją zabić.NATYCHMIAST-wydała rozkaz.
Z uśmiechem popędziłam w krzaki,śmiejąc się,że te łamagi wciąż mnie gonią.Długo tak biegłam.Nagle zagapiłam się i uderzyłam w jakąś uskrzydloną czarno-czerwoną waderę.
-Przepraszam!-powiedziałam.
-Nic nie szkodzi.Jestem Fivera-Podała mi łapę.
Po chwili ciszy wadera przemówiła:
-Chcesz dołączyć do watahy?
-Jasne!

<Fivera?>

Ta magiczna Mgła...-Powstanie watahy

Biegłam, można powiedzieć-prawię leciałam. Gdybym tylko nie miała połamanych skrzydeł,gdybym nie była umazana krwią zgubiłabym ich. Ale trzeba wiać.
Biegłam. Z moich pokaleczonych łap tryskała krew z mojego wytarganego żebra wydobywały się kałuże krwi.
-Cud że jeszcze żyję.-Powiedziałam cicho do siebie i pognałam dalej. Inny wilk już by leżał trupem na ziemi ale ja wciąż gnałam. Gałęzie kaleczyły ale z tyłu wciąż było słychać ich warczenie, ich wycie.
-Nie zgubię ich-już mi przemknęło przez głowę gdy tu nagle.. ROZGAŁĘZIENIE!! Ale nie było wcale znowu tak wesoło. Jedna droga prowadziła prosto bez krzaków.
-Jeśli nią pobiegnę dogonią mnie-myślałam-ale jest jeszcze druga-tu przęłknięcie śliny-droga. Druga była porośnięta wysokimi gnojówkami.
-Jeśli na nię wpadnę to koniec. Ale wolę zgnić niż żeby zagryzły mnie inne wilki-powiedziałam cicho do siebie i skoczyłam.Po chwili usłyszałam tamte wilki. Udało się je zgubić pobiegły inną drogą. Ale nagle..
-Au!!-krzyknęłam. Moja łapa cała zgniła. Dotknęłam gnojówki. Powoli odpadała . Ale teraz już szłam powoli. Krzaki kaleczyły najbardziej akacje a ja szłam i szłam... Byłam półprzytomna. Nagle doszłam do jakegoś miejsca... Upadłam. Umierałam.Widziałam tylko mgłę. Była tajemnicza i dziwna. Mieniła się.Wyłam. Leżałam na ziemi.
-Ale ja tylko... chciałam pomóc...-i w tedy z mojego oka spłynęła łza która spadła na ziemię.Po chwili z tejże łzy wytrysnął jakby ogień. Jakaś tajemnicza sila uniosła mnie piersią do góry. Wisiałam w powietrzu bez skrzydeł! Zamknęłam oczy.-Niech się dzieje co chce-pomyślałam. Ognisty wąż fruwając owijał się wokół mnie. W końcu zionął na mnie ogniem i.... spłonęłam. Widziałam siebie jako kupkę popiołu ułożoną w kształt wilka. Nagle zaczęłam widzieć swoje łapy, ogon... ODRADZAŁAM SIĘ!!! Kiedy znów stałam się wilkiem pierwsze co zauważyłam to to że mgła zniknęła. Moje rany zniknęły, czułam się jak nowo narodzona(no bo tak było)Chciałam się podnieść ale najpierw zobaczyłam swoją łapę i... Nie uwierzyłam! Był tam znak samicy alfa czerwona plama.
-Czczy?? To prawda? Czy to możliwe żeby zwykła wadera stała się alfą?-mówiłam sama do siebie. Nagle zauważyłam ją. Feniksa. Moją Filuminę. Widziałam jak znikła w chmurach. Pomogła mi się odrodzić.Zauważyłam także że znajduję się w świetnym miejscu na watahę. Stanęłam na kamieniu i powiedziałam.
-Odtąd to miejsce należy do Watahy Magicznej Mgły.
Po czym poszłam zapolować sobie(byłam strasznie głodna) i pochodzić po lesie. Przy okazji spaliłabym gnojówki.
Więc kochane wilczki tak powstała nasza wataha.