wtorek, 30 kwietnia 2013

Jak dotarłam?-Swiftkill



Żaden problem-Odparłam. Poszłyśmy w dal. Pokazałam jej tereny i zapoznałam z wilkami.
-Jak tu pięknie.-zachwycała się.
-Tak to prawda.-odrzekłam i zostawiłam  ją aby się zakwaterowała.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nowy basior!

Mamy nowego basiora. Nazywa się Keien ale mówcie mu Kei. Witamy uprzejmie! Życzymy miłego pobytu!


To koniec....-Kei



Stałem się bardzo słaby. Nie mogłem polować, nie mogłem chodzić. Ale jakimś cudem weszłem do małej ludzkiej chaty. Stara, drewniana, pusta… czyli fajna. Starałem się zapomnieć o bólu który mnie przeszywał.
-Co się ze mną dzieje?-gadałem.
Z dnia na dzień siły mine opuszczały. Wiedziałem że to koniec. Tak, umierałem na zmachontę1. Boleści były nie do zniesienia. W ostatnich dniach już wyłem z bólu. Cały zesztywniałem. Aż w końcu nadszedł ten dzień. Ktoś zapukał do drzwi. To  był wilk. Czarny. Zapewne śmierć. Zdążyłem tylko coś wyjąkać a przed moimi oczami zapadła ciemność…

<Fivera?>
Zmanchota- Rak. Wilki chore na nią sztywnieją a ich ciało przeszywa wielki ból. Jedynym lekarstwem jest nektar z kwiatu życia który rośnie na słońcu.

Nowy wilk!

No witamy nowicjusza! Oto Swiftkill. Nasza nowa wadera w stadzie. Witamy i ściskamy łapy ;)

Jak dotarłam?-Swiftkill


Szłam samotnie przez las. Nagle dostrzegłam stado jeleni. Przyczaiłam się na jedno z młodych, które oddaliło się od grupy. Byłam niecałe piętnaście metrów od niego, już miałam się rzucić do gonitwy, lecz usłyszałam, że coś porusza się w krzakach, tuż przy mnie. Nagle wyskoczyła z nich czarno- czerwona, skrzydlata wilczyca. Nie była przyjaźnie nastawiona.
-Dlaczego jesteś na mim terenie?!- obnażyła kły i warknęła.
-Ja tylko...- nie pozwoliła mi dokończyć.
-Jesteś szpiegiem?- ponownie warknęła.
-Nie jestem, żadnym szpiegiem- próbowałam wyjaśnić.
-Skoro nie jesteś nim, to znaczy, że jesteś samotnikiem?- zmieniła nastawienie i schowała kły.
-Cóż... Można tak powiedzieć. Nie wiedziałam, że to twój teren.
-Nic się nie stało- odparła.- Skąd pochodzisz?
-Z północnej części świata. Niesłusznie zostałam wyrzucona z mojej watahy- wyjaśniłam.
-Rozumiem. Jestem Fivera, a ciebie jak zwą?- spytała.
-Jestem Swiftkill.
-Przebyłaś bardzo długą drogę by się tu dostać.
-Tak... Wędruję od pół roku- przyznałam. -Mam pytanie Fivero... Czy nie było by problemem gdybym dołączyła do twej watahy?- spytałam z nadzieją.

<Fivera, dokończysz?>



piątek, 26 kwietnia 2013

Straszne, ale prawdziwe-Fiv

W ten wieczór poszliśmy do mojej jaskini. Gadakiśmy jak zawsze: o wszystkim i o niczym. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł:
-Hej, a może poopowiadamy sobie straszne historie?
-Dobra. Powiedziała Luna.
I opowiadaliśmy. Były chwile kiedy pękaliśmy ze śmiechu i kiedy łzy same leciały. I takie kiedy każdy miał ochotę się schować pod swoje legowisko i tam się bać. Wszystko szło szybko. Nyx, Luna, Metztli, Zalu, Raf, Howi, Music, Siv... i nadeszła moja kolej. Ja znałam tylko jedną historię. Była, jak dla niektórych z was-dość ciekawa ale jednak to co ja przeżyłam  niczym nie przypominało zwykłej bajeczki.
-Opowiem wam historię. Moją historię. Zaczęło to się dokładnie 2,5 roku temu. Urodziłam się w pewnej watasze. I to początek moich zmartwień...
C. D. N.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Pierwsze dni, Pierwsze rany-DM

Po długiej wędrówce i przyjęciu do watahy postanowiłem się troche przejść po terytorium. Z tego co widziałem było wielkie ... a przynajmniej wielkie jak dla mnie.
W wiosce Indiańskiej zawsze walczyłem z odmieńcami i przedstawicielami mojego gatunku, a teraz nagle dołanczam do wilkow z mojego gatunku ?? Jeden ze szczeniaków w wiosce nie dawał mi spokoju. Był silniejszy, starszy i szybszy ... do czasu. Indianie ustawiali mi walki z innymi pasmi, wilkami a nawet rysiami. Zmuszali mnie do walki.
Teraz udało mi się uciec i znaleść nowy dom, nowe życie. Zastanawiając się nad tym powędrowałem jakąś ścieżką leśną. Usłyszałem cichy szelest w krzakach. Po odgłoskach wydawanych przez to ,, coś " co te dzwięki wydawało domyśliłem się że to królik. Włożyłem pysk w krzaki i po chwili wyciągnąłem tłustego królika. Byłem głodny więc pożarłem go bez wachania. Zauważyłem za tym samym krzakiem wielka dziure, taką jak zazwyczaj są nory, ale tam spokojnie mógłby się zmieścić człowiek. Zaciekawiony wszedłem do środka. Okazało się że to była jakaś opuszczona kopalnia, lub twór jakiegoś ogromnego stwora, żyjącego pod ziemią. Czółem wibracje, które dochodziły ze ściany. Nie byłem pewnien co to, ale szedłem dalej i niżej.
Ziemia drżała coraz bardziej. Byłem tym także coraz bardziej zaniepokojony. Kilkla metrów przedemną pojawił się wielki na kilkanaście metrów skolopenr. Drążył tu tunele. Przy prubie zabicia jej ukąsiła mnie i tym samym wstrzykła jad. Wszystko było zamazane... Zamknąłem oczy i starałem się ją pokonać używając innych zmysłów.
Ugryzła mnie jeszcze raz, rozdzierając mi bark aż do kości. Pysk miałem tak samo rozryty... Kiedy skolopendra padła udałem się dalej widząc że tunel idzie juz w górę. Po drodze znalazłem kilka szmaragdów, rubinów i jeden diament. Wróciłem na powierzchnie obficie krwawiąc z ran. Idąc w stronę jaskini watahy napotkałem małą wioskę Indian. Okazało się że to jest to samo plemię, które odebrało mi matkę i które trzymało mnie jako szczenie w ciasnej klatce. Dorwałem Indianina który ustawiał mi walki, mojego właściciela ... Poznał mnie. Opatrzył mi ran, a kiedy to zrobił rozpłatałem mu gardło i główną tętnicę. Potem poszedłem pod jaskinię Alfy i zostawiłem pod nią łupy z tuneli skolopendry. Jeden z ludzi ( biały ) próbował mnie zabić kunai'em, który sobie przywłaszczyłem.... Ułożyłem się w jaskini i momentalnie zasnąłem, myśląc tylko o tym żeby wybrać się do napotkanej WIoski Indian i zasiać tam terror ( tak jak ja to lubię )
C. D. N..

Spacer...-Ruth CD od Zalu

-Hej! Co porabiacie?-powiedziałam.
-A tak sobie łazimy. To tu to tam...
-Mogę się przyłączyć?
-Jasne!

I szliśmy tak gadając o wszystkim i o niczym.
-Nudzi mi się!-narzekała Luna
-Nie tylko tobie-Odpowiedziałam.
-A może pójdziemy popływać?-Zaproponował Ruth
-Tak! -Krzyknęłyśmy.
-Kto pierwszy do najbliższego jeziora!-krzykęłam i nie czekając na innych pobiegłam przed siebie.
-Ej zaczekaj!-usłyszałam za sobą. Dogonili mnie. Zauważylśmy przed sobą takie coś:
I bez namysłu pluskaliśmy się tam aż do wieczora i do drobnego przeziębienia ;)

Spacer...-Ruth CD od Metztli





- Może... chcesz gdzieś iść? - zapytał. - Spacer?
- Dobrze - powiedziałam obojętnie.
Szliśmy po Rumiankowej polanie gdy nagle zauważyliśmy smoka do którego podbiegła Metztli.
-Co... To jest...?-krzyknęła wystraszona Luna
-Eee ale co ? - Metztli udawała, że nie wie o co chodzi.
-No to-wskazała łapą istotę stojącą obok Metztli
-Obstawiam smok, tak ? - powiedziałem
Wtedy oczy Metztli zalśniły czernią, a wokół jej i tego stworzenia zaczęła się tworzyć czarna mgła, która bardzo dobrze je zasłoniła. Chwilę potem opadła...

<Ruth ? Luna?>

Nocne obserwacje-Siv C.D.


-Cicho bo jeszcze ktoś usłyszy.
Znałem ten głos, wiedziałem do kogo należał, ale postanowiłem, że nie będę się ujawniał. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, o dziwo nic, ale czułem czyjąś obecność.
-Co ty tu robisz?-aż podskoczyłem, nie spodziewałem się, że ktoś się odezwie.
-Eee jestem obserwatorem, więc obserwuję?
-I co zobaczyłeś?-zapytała Metztli
-No właściwie to nic.-powiedziałem, a ona zaczęła się oddalać, więc zawołałem- Z kim rozmawiałaś?-podziałało od razu się odwróciła.
-Coś ci się w głowie pomieszało, jesteś tu tylko ty i ja.
-''Cicho bo jeszcze ktoś usłyszy''-zacytowałem próbując imitować jej głos
Rozejrzała się i chwilę nasłuchiwała.
-Co widziałeś?
-Nic.
-Nie kłamiesz?
-Nie.
-To dobrze lepiej żeby nikt się o tym nie dowiedział.
-Wiesz jak dowiem się o co chodzi to nikomu nie powiem, że tu byłaś i z kimś rozmawiałaś.-nie miałem wyjścia chciałem wiedzieć o co chodzi, więc musiałem ją szantażować.
-Jesteś okropny wiesz? Ale niech już będzie chodź.
Poszliśmy na rumiankową polanę. Chwilę potem poczułem podmuch powietrza.
-To jest Vivimorte.
-Smok?
-Yhy, ale nikomu ani słowa ok?
-Jasne nikomu ani słowa.
-Dzięki, pomijając fakt że mnie szantażowałeś jesteś całkiem fajny.
-Dzięki ty też jesteś całkiem całkiem. A jak się z nią rozmawiasz?
-Słyszę jej myśli, z ona moje. Tylko czasami zapominam o tym i do niej mówię.
-Aha, a gdzie byłaś przez cały dzień?
-W jej jaskini. Coś jeszcze panie detektywie od siedmiu boleści ?
-Nie.
Po chwili byłem znów sam. Całą noc nic się nie działo. Przed wschodem słońca poszedłem do jaskini i ułożyłem się do snu.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Spacer...-Ruth CD od Luny


- O, hej Ruth. Jasne siadaj.
- Raczej nikogo nie znam dobrze, lecz to najwyższa pora..
- Ankieta? - zaśmiałam się. Emm no, mam powiedzieć? Kiedy moją watahę zaatakowało inne stado mój partner obronił mnie przed innym wilkiem. Zmarł. Fivera mi pomogła i pozwoliła mi dołączyć, to moja historia w skrócie...
- Przykro mi.
- No, cwaniaku. Teraz ty mów!
- Po śmierci ojca miałem zostać Alfą stada. Miałem młodszych braci, którzy nie chcieli mnie jako Alfę i wypędzili mnie, potem spotkałem Fiverę i wiesz.
- Byli zazdrośni i tyle, no trudno.
- Może... chcesz gdzieś iść? - zapytał. - Spacer?
- Dobrze - powiedziałam obojętnie.
Szliśmy po Rumiankowej polanie gdy nagle zauważyliśmy...

<Kogo zauważyliśmy?>

sobota, 20 kwietnia 2013

Spacer..-Ruth

Szedłem spokojnie przez las rozmyślając. Już od kilku dni byłem w watasze, lecz nikogo nie znałem. Teraz postanowiłem to zmienić. Jednak najpierw stwierdziłam, że coś zjem. Nie mądrze byłoby iść do kogoś z pustym żołądkiem, żeby w czasie rozmowy zaczęło mi burczeć w brzuchu. Podejrzewam, że spaliłbym się ze wstydu. Ruszyłem więc szybko w stronę Jeleniego Zakątka. Gdy byłem na miejscu, szybko odnalazłem młodego jelonka, stojącego na uboczu i ruszyłem w pościg. Gonitwa nie trwała długo, zwierzę po minucie było już moje. Najadłem się i ruszyłem w poszukiwania innych członków watahy. Idąc ścieżką, spotkałem się z Fiverę. Zmierzała gdzieś, lecz nie za bardzo wiedziałem gdzie.
-Cześć Fivera- przywitałem się
-O cześć Ruth- odpowiedziała- Szukasz czegoś?
-Raczej kogoś
-Aha, sorry, ale się spieszę i nie dam rady z tobą gadać, ale widziałam Lunę, gdzieś przy Rumiankowej Polanie. Była sama.
-Ok, to przejdę się tam. Dzięki!
Szybko ruszyłem w stronę polany. Gdy tam doszedłem, zobaczyłem Lunę. Leżała na liściach i przyglądała się okolicy. Podszedłem do niej i stanąłem zaraz za nią.
-Cześć Luna- zacząłem- Mogę się przysiąść?
<Luna?>



Ten moment.....-Music. C.D.od Raf


-Wyjdziesz za mnie Raf?
Proszę bardzo cię kocham.
-Ja ciebie też Music.- uśmiechnęłam się. - Oczywiście, że tak! - pocałowałam go.
-Ale teraz moja kolej na pytanie.-powiedziałam.
-Jakie pytanie?-zdziwił się.
-Czy..chciałbyś mieć szczeniaki?-spytałam.
<Music?>



Widoczek-Luna. 2 C.D.

- No ... no dobrze - odpowiedziałam obojętnie. - Hymm, może, może.. chmury?
- Czemu nie? - uśmiechnął się.
Polecieliśmy w niebo gdzie było dużo chmur.
- Patrz na moje salto - mówił Night.
- Super! A ja umiem zakręcić chmurami.
I tak całe popołudnie.
- Jestem trochę głodna, a ty? - zapytałam.
- No ba! Oczywiście.
- Idziemy coś upolować?

<Howl?>

Nauka-Nyx

Glasseyes otrzymał żywioł natury.Pomyślałam sobie,że fajnie będzie go szkolić w używaniu mocy.Niestety podczas szkolenia rozpraszało go byle co.Postanowiłam,że będzie powtarzał ćwiczenie dopóki się nie nauczy.Po godzinie opanował ocalanie roślin od śmierci i na odwrót.Potem dobre dwie godziny oduczałam go nawyku bawienia się życie roślin.Gdy przestał zaczęłam go uczyć rozmowy z roślinami,które powiedziały mu co o nim myślą po jego manipulacji życiem i śmiercią.Chyba przez jakiś czas Glass nie będzie mógł nawet myśleć o naturze.Potem położyłam go spać.Była około dziesiąta wieczór.Wyszłam z jaskini i wpatrywałam się w gwiazdy.Potem sama zasnęłam.
*Następny dzień,10:00 rano*
Wstałam lekko ospała.Glassa nie było w jaskini.Nie wiedziałam gdzie mógł pójść.Gorączkowo zaczęłam poszukiwania.Okazało się,że maluch ćwiczy moce.Umiał niemal do perfekcji rozmowę z roślinami,manipulację ich życiem (przynajmniej nie przesadzał),oraz nową moc,której go nie uczyłam-Wzrastanie niezasianych roślin.Potem pokazał mi swoją moc,tworząc bratka,stokrotkę,krokusy i przylaszczki.Nagle za sobą,w krzaku,usłyszałam kichnięcie jakiegoś wilka.Widocznie pyłek z kwiatów wywołał kichanie.Odwróciłam się.To była...

<Zalu?>

Będzie zawieszona!

W związku z tym że wakacje tuż tuż opowiadania będą pisane co 2 tyg. Fajnie no nie? Teraz mamy więcej prac domowych i 0 czasu na pisanie opowiadań. Ja też wolę pojeździć na rowerze niż gnić przed kompem. W wakacje wataha będzie zawieszona. Każdy na pewno będzie wolał korzystać z lata i wakacji np. nad morzem czy na rolkach niż na krześle. Ale na howrse wchodzić będę. Więc jakby co ;) Na razie pisać! Jak możecie polubcie tą stronkę. Już? No to dzięks! 
Wasza alfa
~Fiv

środa, 17 kwietnia 2013

Ten moment.....-Music

Zaprosiłem Raf na kolacje przy wodospadzie Nimf. Następnego dnia poszedłem na posiłek z Maraffi.Kiedy już zjedliśmy kolacje powiedziałem tak:
-Wyjdziesz za mnie Raf?
Proszę bardzo cię kocham.
A ona odpowiedziała:

(Raf dokończ)

Nowa znajomość, a może nowa przyjaźń?-Ezio

Szedłem sobie spokojnie przez las. "Jak ja kocham ten zapach lasu" - pomyślałem biorąc głęboki oddech. Nagle ktoś klepną mnie w plecy. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było. Nagle przed moimi oczami pojawił się szaro-czarny wilk.
-Cześć, jestem Music - uśmiechnął się.
-A ja Ezio - odwzajemniłem uśmiech.
-Co ty tu tak sam chodzisz? Nie powinieneś spędzać czasu z innymi wilkami?
-Eeeeee... No bo tak wszyscy się dziwnie na mnie patrzą i przez to nie jestem w stanie się z nikim zakolegować...

<Music dokończ>

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nocne obserwacje - Siv

Popołudniu Howi oprowadził mnie po okolicy. Zobaczyłem wiele miejsc do których często będę wpadał. Spodobał mi się Magiczny Las, Zielone Jezioro, Słoneczna ścieżka i Kraina wiecznego lodu. Zdziwiło mnie jedno, że dziś odkąd wstałem widziałem tylko trzy wilki. czyli Howiego, Ruth i DM.
-Gdzie się podziali pozostali?-zapytałem Howiego
-To zależy kogo masz na myśli.
-No nie wiem. Hmmm... Assassin?
-On pewnie czai się gdzieś w magicznym lesie albo poszedł z Fiverą.
-Aha a Music?
-Pewnie razem z Maraffi przy wodospadzie nimf.
-Ok a Zalu, Luna, Nyx?
-Hmm Zalu i Luna mówiły, że będą dziś skakały z wodospadu, a Nyx bawi się ze swoim liskiem. A czemu pytasz o to wszystko?
-Bo jestem tu nowy? No i w mojej poprzedniej sforze aby pobyć samemu trzeba było iść poza jej granice.
-Aż tak duża była twoja wataha?
-Nie liczyła sobie 16 wilków.
-aha. Wiesz nie zapytałeś o Metztli.-zaśmiał się
-Zapomniałem o niej. A gdzie ona jest?-skłamałem
-Jak mogłeś zapomnieć? Pamiętasz każdego z wyjątkiem jej?
-Nie zwróciłem za bardzo na nią uwagi, więc się nie dziw.
-Nie no nie ma sprawy, w końcu jesteś nowy.
-To gdzie ona jest?
-Sam nie wiem. Ciężko jest ją znaleźć, a zwłaszcza ostatnio.
-Aha
Dalej szliśmy w ciszy aż natrafiliśmy na Fivere i Assassina.
-Hej.-przywitali się
-Cześć-odpowiedziałem
-Wybrałeś już stanowisko?-zapytała Fivera
-Nie ale chciałbym pracować w nocy.
-To w takim razie wybór masz mały. Chcesz być obserwatorem czy alarmowcem?
-Obserwatorem-powiedziałem
-Dobrze to zaczniesz dziś. Wiesz już dokąd sięgają nasze granice?-zapytała
-Tak Howi mnie oprowadził.
-A widzieliście może Metztli?-zapytała
-Nie, czemu pytasz?
-Nieważne. Robi się już ciemno powinieneś już zacząć swoją pracę.-powiedziała. No nic nie chciałem się jej stawiać. Postanowiłem zmienić się w cień i pochodzić po naszych terenach. Po trzech godzinach szwendania się po lasach byłem strasznie znudzony. Kompletnie nic się nie działo. Pozostali pewnie już śpią. Mijała kolejna godzina i dalej nic się nie działo. Gdy byłem w okolicy Niebiańskiej polany usłyszałem jakiś dziwny ryk, a po nim jak ktoś mówi:
-Cicho o jeszcze ktoś usłyszy.
Znałem ben głos, wiedziałem do kogo należał, ale postanowiłem, że nie będę się ujawniał. Podszedłem bliżej i zobaczyłem...

C D N

piątek, 12 kwietnia 2013

Widoczek-Luna-Cd. od Night'a

-Mniej więcej.- powiedziałem z uśmiechem.
-Mniej więcej? Co to znaczy?- spytała i przymrużyła oczy.
-Czekam na kogoś.- odpowiedziałem.
-Na kogo?- pytała dalej.
Wstałem.
-Nie wiedziałem do teraz.- powiedziałem tajemniczo.
-Co?- dziwiła się Luna.
-Czekałem aż ktoś tu przyjdzie. No, a ponieważ przyszłaś ty to przejdziesz się?- spytałem się.
Luna dziwnie się na mnie popatrzyła, a później odpowiedziała...
<<Luna?>>
Ps:Luna dokończy jak przyjdzie ;)

Zwierzątko!

http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2012/035/e/c/___chibi_red_fox_comission____by_kurama_chan-d4on3s8.png


Mamy liska-Glasseyes'a! Witamy go w naszej watasze I NA NIEGO NIE POLUJEMY! Trzeba sie nauczyć odróżniać ;)

środa, 10 kwietnia 2013

Zamieszanie z małym lisem-Nyx-2 CD od Fiv

-Nyx, ty je weź. Wiem że dobrze się nim zaopiekujesz!
-Ja.. Ja?-Powtarzała z niedowierzaniem.
-Tak ty.A jak go nazwiesz?
-Hm... Może Glasseyes?
-Świetnie. Więc witaj Glass!
Nyx, widać w doskonałym humorze poszła do swej jaskini. Ja też. Była już noc. Następnego dnia ja z Nyx i Filumina z Glasseyes'em bawilismy się w nowym miejscu-Zwierzakowej Łące.

Zamieszanie z małym lisem-CD od Nyx


Mimo tego,że uraził lekko mą dumę (i kilka innych rzeczy) spodobał mi się ten mały lisek.Był odważny i arogancki,ale też delikatny.Miał po prostu ciekawy sposób bycia,którym skutecznie wpływał na bycie innych.
-I co nie denerwuje cię?-uśmiechnęłam się do Fivery.
-Nie. A co tam chodź z nami. Ktoś na pewno będzie chciał być twoim opiekunem-powiedziała niezrażona Fiv.
I teraz zaczął się mój mały dramat.Lisek był w pewnym sensie swój,ale jak zareaguje na kogoś,kto zamienił się na jego oczach w przerażającą dziką bestię,która niszczy wszystko wokół i kieruje się właśnie na niego.Małemu jednak to najwyraźniej nie przeszkadzało,bo co chwila uśmiechał się do mnie,lekko zadziornym przyjaznym uśmiechem.Wydawało mi się,że zaraz Fivi ma zadecydować,kto go dostanie.Po moim pysku spłynęły niezauważalne krople potu.Mimo tego co on mi zrobił i co ja zrobiłam jemu jesteśmy bardziej przywiązani niż myślałam.Obejrzałam się za siebie.Znów po mojej twarzy spływał pot.
-A może weźmie go...-powiedziała Fiv.
-Może ja?-zapytałam z nadzieją-Naprawdę,dobrze bym się nim zaopiekowała!
Widocznie Fivera poważnie się zastanawiała.Nie mogła przecież bez namysłu oddać bezbronne lisiątko,komuś kto je prawie wystraszył na śmierć.Zima dawała się we znaki.Na drzewach osadziła się szadź,istniało ryzyko spadających sopli.Nagle śnieżnych puch zaczął okrywać ziemię.Najpierw powoli,potem coraz bardziej.Fiv musiała szybko zadecydować,w przeciwnym wypadku maluch zamarznie.
Fivera widocznie już podjęła decyzję.Po minucie powiedziała:


<Fivera?>

Promocja!

Wilk może zostać przyjęty jako szczeniak. Ale tylko 1 osoba! Śpieszyć się! Ale to już!
Wasza Alfuśka
Fiv

Zamieszanie z małym lisem-Nyx-Cd. od Fiv

-Fiv co ty tu robisz?!-zapytała zaskoczona Nyx.-Myślałam że śpisz?
Ja też byłam zdziwiona co ona tu robiła. Jednak kiedy zobaczyłam tego maluch chowającego się za drzewem zrobiłam się zła na Nyxiern. Straszyć małego liska?
-Co ty wyprawiasz?-krzyknęłam-Chcesz wystraszyć takiego malucha?
-Sam zaczął!-odparła.-Gryzł mnie po nosie i w kostkę.
-Ale to tylko zabawa...
-Ale dla mnie nie!-odpowiedziała z urazą.
Nie miałam ochoty jej słuchać. Zawołałam liska. On pobiegł do mnie szybko, bo kiedy szedł, Nyx wyszczerzyła kły. Warkłam na nią. Zaczęłam przemawiać czule do zwierzątka:
-Co tam u ciebie? A gdzie twoja mama?
Ku mojemu zdziwieniu lisek łapkami pokazał że nie wie. Więc rozumiał mowę wilków. Zaczęłam go lizać. Po paru minutach wstałam. Lisek za mną
-I co nie denerwuje cię?-usmiechnęła się Nyx przebiegle.
-Nie. A co tam chodź z nami. Ktoś na pewno będzie chciał byc twoim opiekunem

<Nyx? A może nim będziesz ty?>

Para!

Przepraszam że tak dugo ale... Mamy parę! To Music i Maraffi! Życzymy udanego związku! Aby wasza miłość rozkwitała piszcie opowiadania!

Nowy wilk-Siv

Auuuuuuuuuuuuuu.........................! Nowy wilk! O YEA! Jesteśmy już wielką rodziną! Witaj i czuj się jak w domu!

Szukałem ich na marne.........-Siv

Szedłem świeżo odkrytym tropem. Był piękny jesienny wieczór. Od dawna nie było tak ładnie. Po około 30 minutach w oddali ujrzałem kilka wilków siedzących dookoła ogniska. Trochę się zdziwiłem tym widokiem bo to raczej rzadko spotykany widok. Tak czy siak postanowiłem, że z nimi pogadam, a może nawet do nich dołączę.
-Cześć-powiedziałem, a wtedy wszystkie wilki spojrzały w moją stronę.
-Hej możemy w czymś pomóc- spytała czarno-czerwona wadera
-Chciał bym dołączyć do waszej watahy-powiedziałem
-W takim razie witamy. Ja jestem Fivera alfa, a to są Nyx, Luna, Maraffi, Music, Zalu i Howi.-Fivera przedstawiła pozostałe wilki.
-Ja jestem Siv.
-Czemu jesteś sam ?-zapytała Zalu.
-Wiesz to świetna historia do ogniska-powiedziałem
-To może nam ją opowiesz- zapytał Howi
-Jasne czemu nie-odparłem i usiadłem obok niego
-No więc od czego by tu...-zacząłem
-Przepraszam ale poczekaj chwilkę pójdę jeszcze po Metztli.- Powiedziała Fivera po czym się teleportowała.
Po paru minutach wróciła z czarno-niebieską waderą, która zajęła miejsce obok mnie.
-To już wszyscy?-spytałem, a Fivera pokiwała głową.
-Kiedyś wiodłem szczęśliwe życie z rodziną i przyjaciółmi, ale pewnego dnia zostaliśmy zaatakowani przez ludzi. Byłem osłabiony przez co mnie złapali, bo nie byłem w stanie szubko uciekać. Wsadzili mnie do ciasnej klatki i zabrali ze sobą. Karmili mnie jakimiś szczurami i dostawałem do picia tylko błotnistą wodę. Jakiś czas później ludzie wyszli, a ja skorzystałem z okazji i spróbowałem się teleportować. No cóż marnie mi to wyszło ale chociaż uwolniłem się z tej klatki. Schowałem się przy drzwiach, a gdy tylko się otworzyły uciekłem. Od razu skierowałem się na tern watahy, ale zastałem tam tylko spalone drzewa i mnóstwo popiołu. Szukałem ich przez dwa miesiące, ale nie znalazłem ani jednego tropu. Za to trafiłem na wasze tropy i znalazłem was.
-Naprawdę porwali ciebie ludzie?To musiało być okropne-stwierdziła Nyx
-I było. Nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi.
-Robi się już późno.-stwierdziła Fivera-Może chcesz aby ktoś cię oprowadził po jaskiniach, abyś mógł którąś wybrać?-
-Byłbym wdzięczny-odpowiedziałem
-To może ja cię oprowadzę -zaproponowała Metztli
-Jeśli nie masz nic ciekawszego do roboty-odpowiedziałem
-Tak się zakłada, że nie mam co robić.
Poszliśmy razem. Metztli oprowadziła mnie i pokazała wszystkie jaskinie. Wybrałem tą czwartą, pożegnałem się z waderą i ułożyłem do snu.

Nowy wilk-Ruth

Zawyjmy! Oto nowy wilk dołączył! Życzymy Ci Ruth miłego pobytu w watasze.


Bolesne wspomnienia-Ruth

Wędrowałem po lesie już od kilku ładnych tygodni. Szedłem przed siebie powoli, ostrożnie, prawie nie dostrzegając świata przed moimi oczami.
„Pamiętaj synu, cokolwiek zrobisz, zawszę będę z ciebie dumny” Słowa ducha mego ojca nieustannie dźwięczały w moim umyśle. Dlaczego życie jest takie okrutne? Kilka tygodni temu watahę mojego ojca zaatakowały Czerwone Kły-wyjątkowo bezlitosna wataha. Mojemu rodzinnemu stadu udało się odeprzeć atak, lecz samiec alfa-mój ojciec, został poważnie ranny i po 12 wyjątkowo długich i ciężkich godzinach odszedł z tego świata.
-Czemu akurat on-powiedziałem do siebie ze smutkiem, lecz zaraz moje serce napełnił gniew na wspomnienie moich braci. Moja najbliższa rodzina, krew z krwi, wypędziła mnie z mojego stada. Mojego, bo jako najstarszy syn samca alfy miałem go zastąpić na tym stanowisku. Moim braciom się to nie spodobało. Zbuntowali się przeciw mnie i choć bardzo dobrze potrafię walczyć, nie miałem szans odeprzeć trzech ataków jednocześnie. Wypędzili mnie z watahy.
Wściekły uderzyłem z całej siły łapą w ziemię i warknąłem. Nagle usłyszałem jakiś szelest. Po chwili zza krzaków wyłoniła się piękna, czarno-czerwona wilczyca.
-Witaj-przywitała się
-Eeee…cześć-powiedziałem. Po kilkutygodniowej wędrówce, w czasie której nic nie mówiłem, mój głos był lekko zachrypnięty.- Jestem Ruth.
-A ja Fivera. Jestem alfą w watasze, na której terenach właśnie się znajdujesz.
-Wataha? A czy mógłbym dołączyć?

<Fivera?>

Zwierzaczek

Tak jak obiecałam: Metztli ma zwierzaka. Jest nim a dokładniej nią Vivimort. Za co ja dostała? Za pomoc przy banerze! Pamiętajcie o wklejaniu go na prezki. 

Vivimorte czyli żywa śmierć.

Rano gdy tylko się obudziłam miałam jakieś dziwne uczucie... Coś jakby ciągnęło mnie do miejsca w którym kilka dni temu zostałam znaleziona. Nie wiem czemu, ale wiem że sama tam nie trafię. Pomyślałam aby zapytać Howi'ego. Cicho wyszłam z jaskini ponieważ Nyx jeszcze spała, a ja nie chciałam kłótni z rana, a z nią jakoś nie mogłam się dogadać. Na szczęście mi się to udało. W połowie drogi spotkałam Howi'ego.
-Dobrze, że cię widzę-powiedział
-Coś się stało? ?Wyglądasz na przerażonego-stwierdziłam
-No bo w sumie jestem. Miałem coś w rodzaju wizji.
-A jaki ma twoja wizja związek ze mną?-zapytałam i poszłam przed siebie nie czekając na odpowiedź. Nie chciałam wiedzieć co zobaczył. Miałam złe przeczucie, postanowiłam że muszę sama tam trafić.
-Wiem gdzie zamierzasz iść -krzykną - Coś cię tam ciągnie, mam racje?
Stanęłam jak wryta, a on do mnie podbiegł.
-Nie idź tam sama, na pewno się zgubisz.
-Wiesz tak się składa, że orientację w terenie mam świetną.
-Nie o to chodzi. Widziałem bestię...
-Jaką bestię?
-Vivimorte
-Co to niby znaczy?
-Nie słyszałaś legendy o Vivimorte ?
-Nie, nie słyszałam, a nawet gdyby to i tak bym się nie bała.
-Nie wątpię...
-To o co ci chodzi ?
-Ehhh legenda głosi, że gdy ten potwór poczuje obecność swojego właściciela wylęgnie się z jaja...
-I co z tego?
-Vivimorte znaczy żywa śmierć.
-Aha a słyszałeś o mrocznej aurze ?
-To coś mrocznego tak ?
-To czarna kula coś w rodzaju czarnej mgły którą wilki z żywiołem mroku potrawą stworzyć wokół siebie. No cóż nie każde ale ja tak. Wszystko co ją przekroczy ginie, więc naprawdę nie ma strachu.
-Tak, a co jeśli ta bestia ją przekroczy i nic jej się nie stanie ?
-To niemożliwe.
-A jeśli ?
-A jeśli to prawda to przekonam się na własnej skórze.-powiedziałam i się teleportowałam. Gdzie ? A no właśnie sama nie wiem. Zmów coś spaprałam wylądowałam w jakiejś jaskini, a za plecami miałam ścianę wody. To była chyba jaskinia pod wodospadem. Nie wiem czemu, ale ruszyłam w głąb jaskini i zobaczyłam wielkie jajo. W mojej głowie pojawiły się wątpliwości, a co jeśli Howi mia rację? Jajo się poruszyło i chwilę potem z niego wyszło coś co trochę przypominało jaszczurkę ze skrzydłami i płetwami zamiast łap i ogona. Przestraszyłam się. Wolałam nie czekać i stworzyłam mroczną aurę, ale to się zbliżyło. Przy granicy mojej aury się zatrzymało, a po chwili zaczęło tak jakby się palić ale nie tak jak ogień płonie tylko na złoto. Przeszło moją bezpieczną granicę i zbliżyło się do mnie.
''Nie bój się''
Usłyszałam. Nie byłam pewna czy to moja podświadomość czy coś innego.
''Nie zrobię ci krzywdy''
Zaczęłam się rozglądać wkoło ale nikogo nie było.
''Nie znajdziesz tu nikogo jesteśmy same Metztli''
-Ty wiesz kim jestem ?- stwór się do mnie uśmiechną
''Tak, ale nie myśl o mnie COŚ ani BESTIA czy POTWÓR''
-A czym jesteś?
''Smokiem''
-Może coś więcej?
''A może byś co cóż odwołała aurę?''
-A...
''Nic ci nie zrobię, bo w tedy też bym cierpiała''
Nic nie odpowiedziałam, ale zrobiłam to o co prosiła.
''Vivimorte''
-Co?
''Tak na mnie mówią inne istoty. Teraz jestem twoja. Zawsze będę w pobliżu, wystarczy że o mnie pomyślisz a się zjawię. A teraz wracaj do pozostałych. Martwią się''
Podeszła do mnie, dmuchnęła na mnie, a ja się teleportowałam na teren watahy. Właściwie to obok Howi'ego.
-No i co?-zapytał, nic nie odpowiedziałam. Byłam w szoku. Wróciłam do swojej jaskini i znów zasnęłam. Śniłam o niej.

Ps:Czyli słowa dotrzymałam i mamy zwierzaczka ;)

Em.. Pijany?!-Fiv


Jak co dzień szłam sobie pomiędzy jaskiniami sprawdzając czy wszystko ok. Kiedy przechodziłam obok jaskini Howi'ego usłyszałam:
-Pssss... Fiv! Chodź szybko!
Głos Night'a na 100% ale jego zachowanie... dość dziwne... Kiedy weszłam od razu zaczął;
-Ja.. ja.. zrobiłem coś głupiego..
Byłam ciekawa co. Przecież ani ja, ani nikt inny nie miał z nim kłopotu. Jednak wolałam usiąść. Jego mina i te jego oczy mówiły same za siebie-wstydził się. Postanowiłam zacząść:
-No... dawaj. Jestem gotowa.
-A więc.. to było tak. Pamiętasz ten wieczór kiedy gadaliśmy?
Jeśli chodziło mu o tamten to tak.. Nigdy go niezapomnę.
-No tak. A co?
-Co ja w tedy powiedziałem?
I tu coś we mnie... On chyba sobie żarty robi. Nie pamięta? Na serio? Ale cóż... Spuściłam wzrok i zaczęłam się bawić ogonem. To trochę krępujące..
-Że mnie kochasz...-wyjąkałam, nie odrywając wzroku od ziemi. Zbladł. Przez sierść nie było tego widać ale ja to czułam.
-A.. a ty co odpowiedziałaś?-zapytał, ale ledwo. Jakby się dusił...
-Że możemy być tylko przyjaciółmi bo ja nic do ciebie nie czuje-ale wzrok dalej skupiony na kępie trawy.
Odetchnął z ulgą. Ja z resztą też. Teraz paczały były na nim.
-Bo ja ten... Tego wieczoru.. trochę się upiłem.
Trochę mnie to zdziwiło. Jednak on mówił dalej:
-Znalazłem drzewo. Z niego sączyła się żywica, która lała się wprost na moje ulubione zioła. Nie mogłem się oprzeć... Potem zobaczyłem cię. Wiem że coś gadałem. Ale co nie wiedziałem aż do teraz... Jesteś na mnie zła?
-Ja? Nie, to.. prawie nie twoja wina. Tylko na nastepny raz pij z umiarem-uśmiechnęłam się.

<Night?>

Widoczek-Luna

Wyszłam na dwór coś upolować. Zauważyłam borsuka, był to łatwy łup więc bez problemu go upolowałam i zjadłam. Zastanawiałam się co by zrobić. Poszłam nad wodospad Nimf. Tam zawsze było pięknie. Ej, zaraz, kto tam siedział? To.. to Night Howl! Ale co on tu robi? Może on też (jak przystało na wilka z żywiołem wody) lubił ten wodospad? Postanowiłam pójść do niego.
- Cześć Howl...
- O, cześć Luna! - powiedział odwracając głowę.
- Oglądasz widoki?

<Howl?>

Nowy wilk

Nowy wilk-Dark Moon już w zakładce. Życzymy szczęścia w naszej społeczności!

Z Duchem-Dark Moon

Kiedy się urodziłem mój jednooki ojciec przynosił jedzenie do jaskini ja , moja matka i rodzeństwo mogliśmy się najeść. Szybko przerzuciliśmy się z braćmi i siostrami na mięso. Moja matka – Kiche leżała w jaskini z nami i pilnowała nas, kiedy ojciec polował.
Rosłem szybko, jadłem coraz więcej, a zwierzyny na tym terenie ubywało. Pewnego dnia ojciec nie wrócił z polowania. Cierpieliśmy wszyscy z głodu, więc matka poszła na polowanie. Przyniosła jedzenie i wiadomość, z której dowiedzieliśmy się, razem z rodzeństwem że ojca zabił ryś. Teraz brakowało nam mięsa jeszcze bardziej. Moje rodzeństwo leżało nieruchomo i nie oddychało. Wtedy nie wiedziałem co to oznacza, ale teraz już wiem. Kiche poszła do jaskini rysia i zastała ją pustą, były tam tylko młode rysia. Dwa matka zjadła od razu, żeby nabyć sił, a jednego przyniosła mi. Kilka dni później ta sama samica rysia ,która zabiła mojego ojca i która była matką trzech małych rysiów weszła do jaskini i chciała się na nas zemścić. Matka i ja zabiliśmy ją po jakimś czasie. Ja pomogłem tylko dwa razy, powstrzymując atak rysicy na Kiche. Kiedy runęła na ziemię jedzenia wystarczyło nam z niej aż do wiosny. Potem , czyli na wiosnę było już łatwiej z jedzeniem. Kiedy miałem pół roku miałem już opanowane polowanie na różne małe zwierzęta np. wiewiórki. Pewnego dnia wybiegłem rano z jaskini do wodopoju, przyzwyczajony już do tej drogi nie zauważyłem kilku Indian schowanych za krzakiem. Wykryłem ich dopiero kiedy zaczęli podchodzić i rozmawiać o mojej matce. Dowiedziałem się że jest w połowie psem Indiańskim a w połowie magicznym wilkiem. Zacząłem na nich warczeć ( był to pierwszy raz kiedy udało mi się naprawdę dobrze zawarczeć ) a wtedy przybiegła Kiche. Zabrali mnie i matkę do wioski, zanim któreś z nas zdążyło zareagować. Było tam dużo psów i oswojonych wilków, ale żaden z nich nie wydawał mi się normalny. Przez jednego z nich straciłem całe dzieciństwo. Bolt – szczeniak starszy ode mnie o kilka miesięcy i silniejszy do czasu … przez niego właśnie cały wiek szczenięcy stał się tylko marzeniem. Kiedy chciałem podejść do rówieśników on odganiał mnie i nie dawał się bawić. Stałem się chytry i przebiegły, zacząłem lubić samotność. Kiedy miałem rok odebrali mi matkę – sprzedali ją do innej wioski. Wtedy przestałem być wyrozumiały i przestałem trzymać nerwy na wodzy. Kiedy tylko jakiś szczeniak oddalał się od reszty podbiegałem do niego, przewracałem żeby mieć dostęp do szyi i rozszarpywałem mu ją. Wtedy właśnie Indianie przenosili wioskę w górę rzeki. Wykorzystałem zamieszanie i uciekłem do lasu. Tam spotkałem wilka, który zaprowadził mnie do jakiejś świątyni na wysokim wzgórzu. Potem zniknął. W świątyni było kilka wilków – kiedy opisałem im wilka, który mnie tam zaprowadził bardzo się ucieszyli i miło mnie przyjęli. Jeden z nich powiedział mi że prawdopodobnie umiem się porozumiewać ze zmarłymi przodkami. Jeden z nich był w świątyni, ale zmarł. Nauczyli mnie tam jak kontrolować tą moc, jak też posługiwać się mieczami, nożami i kunai’ami. Po roku jeden z moich przodków znowu się odezwał. Pożegnałem się z wilkami z świątyni i wyruszyłem w drogę za przodkiem który prowadził mnie przez cały rok przez świat. Pewnej nocy zniknął.
Wtedy znalazłem się na terenie watahy MM i spotkałem Fivere.

Zamieszanie z małym lisem-Nyx

Spacerowałam po terenach,rozkoszując się towarzystwem natury.Dzień mijał spokojnie,ale szybko.Nagle poczułam za sobą znajomy zapach.Ale nie wilka.Odwróciłam się i zobaczyłam małego lisa.Tego samego lisa,który wgapiał się we mnie i Fiv maślanymi oczami.Zaśmiałam się cicho.Ja to mam szczęście.Poszłam spokojnie kilka kroków dalej,ale zauważyłam,że lis podąża za mną.Pomyślałam,że to tylko zabawa i szybko mu się znudzi.Nagle jego ostre ząbki zaczęły wgryzać mi się w kostkę.Wyszczerzyłam na niego kły i głośno warknęłam.Jego to wcale nie zraziło,wręcz przeciwnie,bo z zajadłością skoczył na mnie i zaczął wgryzać mi się w nos.Zdenerwowałam się nie na żarty.Jednym,szybkim ruchem zrzuciłam malucha,który spadł na korzeń i wspomagana przez nadchodzącą pełnię zaczęłam się zmieniać.Najpierw pokojowe wzory na futrze zaczęły zmieniać się na symbole wojny i złowieszczo świecić.Potem moje oczy straciły naturalną rogówkę,zamieniając ją na błyszczącą,niebieską.Na niektórych miejscach sierści pojawiła się gęsta,śnieżnobiała mgła wraz z srebrnym futrem.Kły się wydłużyły.Powolnym krokiem zaczęłam zbliżać się do ofiary-poważnie przestraszonego liska,który krył twarz w ogonie,chyłkiem patrząc na moją wilkołaczą osobę.Chciałam mu się bezlitośnie wybić w kark i rozerwać na strzępy.Nagle usłyszałam za sobą znajome odgłosy wilczych łap.To na sto procent był jakiś wilk z naszej watahy.Nie chciałam,by jakikolwiek wilk widział mnie w takim stanie.Ochłonęłam się i odwróciłam.To był...

<Kto dokończy?>

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Miłość od pierwszego wejrzenia-Ezio-Cd. od Fiv

-Jasne że zechcę! Nie wyglądasz mi na typowego Assassina...-odpowiedziałam.
-Bo nim nie jestem. Zabijam gdy muszę. Nie lubię tego robić..-odparł. Rozumiałam go.
-Chodź, wybierz jaskinię.-Powiedziałam i go zaprowadziłam na te tereny chyba z 20 min(rekord. Najdłużej!) wybierał jaskinię. Kiedy do niej wszedł zapytał:
-A przyjdziesz do mnie?
-Jasne!-odpowiedziałam i puściłam mu oczko.

Wolficzek :3

Mamy wilka. Oto przed wami: Assassin! Więcej o nim w naszej 2(po stronie głównej) ulubionej zakładce.

Miłość od pierwszego wejrzenia-Ezio

Skakałem po drzewach jak to przystało na Assassina - poruszać się tak by cię nie zauważono. Zawsze sprzeczałem się z moją rodziną o to jaki powinienem być. Mówili że prawdziwy Assassin zabija jeśli się każe, a raczej gdy jest do tego powód. Ja uważałem że zabijanie kogoś od razu zanim nie spróbuje się rozwiązać tego pokojowo jest... chore. Nagle ujrzałem czarno czerwoną wilczycę. Wysunąłem ostrze z mojego karwasza i zszedłem na ziemię.
-Kim jesteś - zapytała surowo wilczyca.
Była przepiękna...
-Jestem Ezio - odpowiedziałem chowając ostrze - Szukam watahy.
-Ja akurat mam watahę. Może byś dołączył?
-Mógłbym - odpowiedziałem - Ale czy zechcesz Assassina w swoich szeregach?

<Fivi dokończ> 

Piękna jak kwiat...-Music-Cd. od Raf

Spojrzałam w drugą stronę. Był idealny dla mnie, ale... czy to mogło by się udać? Najprawdopodobniej tak. Chyba... Spojrzałam mu w końcu w oczy i uśmiechnęłam się.
-Tak.-powiedziałam i się do niego przytuliłam. Poczułam napływ szczęścia Music'a. Gdyby on też mógł wiedzieć jak ja się cieszę...
<Music?>

sobota, 6 kwietnia 2013

Piękna jak kwiat...-Music

I tak razem się położyliśmy na kwiatach.
Myślałem czy powiedzieć jej że ją kocham,aż w końcu powiedziałem jej
-Raf kocham cię,zakochałem się od pierwszego wejrzenia.Chcerz być moją partnerką.
A ona na to odpowiedziała
-Jesteś zabawny ,miły,silny.Oj Miusic,nie wiem co powiedzieć.
-Powiedzi tak.
-Zastanowie się,dobrze.
<Raf>?



Piękna jak kwiat...-Music-Cd. od Raf





-To chodźmy.-powiedziałam i zaczęłam iść w stronę jaskini. Music miał być kolejnym współlokatorem. Nie żebym była smutna...
Szedł koło mnie, a kiedy doszliśmy odezwał się:
-To moja jaskinia, prawda? A ty?-
-Jesteś kolejnym wilkiem, który tu mieszka.-oznajmiłam.- Ja przybyłam tu hm..chyba przedostatnia. Dobra, teraz to przed przedostatnia.- wyjaśniłam i spojrzałam na ziemię trochę onieśmielona.
-Heh..-
-Chodź, pokażę ci jeszcze inne miejsca!- krzyknęłam i pobiegłam kawałek w stronę łąki.-Zaczniemy od łąk, rzeki i ... no wszystko.- dodałam.
Kiedy skończyłam go oprowadzać wróciłam z nim na łąkę.
-Uwielbiam tu być.-wyznałam i położyłam się w kwiatach. Akurat nadchodził zachód słońca. Zamknęłam oczy i oddałam się woni kwiatów.
-Jest tu spokojnie i jest cisza.-stwierdził.
-Tak.-potwierdziłam.Położyłam na łapach pysk.-Dlatego uwielbiam tu być. Jest tu lepiej niż w jaskini, choć zaczyna się jesień i... nie długo zacznie się zima.- zasmuciłam się. Otworzyłam szybko oczy i spojrzałam na Music'a.
-Wybacz, że tak się zachowuję i w ogóle, nie myśl jednak, ze cię ignoruję!-mówiłam szybko.- Po prostu.. to jest magia tego miejsca.- dodałam ciszej i spokojniej.
<Music?>

piątek, 5 kwietnia 2013

O yeah!

Wow! Kolejny wilczek. Supcio! Kochani przywitajmy Music'a. Więcej o nim w naszej zakładce"Wilki"


Piękna jak kwiat...-Music



Walczyłem dzielnie. Ciągle posuwałem się do przodu. Kolejni moi przeciwnicy leżeli martwi na ziemi. Nagle poczułem silne uderzenie w tył głowy. Wiem że osunąłem się na ziemie. Zrobiło mi się ciemno przed oczami…
Nagle się obudziłem
–Gdzie ja jestem?-pomyślałem. Nie mogłem sobie nic przypomnieć. Nagle zobaczyłem rany na moim ciele. Przypomniało mi się coś. Że ja się biłem, że była wojna że…
-Że mogę być w wrogiej watasze-przyszło mi do głowy i co sił w łapach uciekłem. Biegłem sobie po jakiejś polanie. Było tam dużo kwiatów. I nagle zobaczyłem ją-Piękną, czarno-niebieską waderę. Dziwnie się poczułem. Nie widziała mnie. Ale ja ją tak. Gdy nagle wyczuła mnie i podniosła głowę do góry ujrzałem jej piękne oczy. Nie mogłem od niej wzroku oderwać. Była taka śliczna…
-E, EM.-Chrząkła. To wyrwało mnie z zamyślenia. Kiedy podeszła… Ach… Ale starałem się opanować. Powiedziałem:
-Witaj!
-Hej! Czy my się znamy?-Zapytała. Miała taki słodki głos…
-Nie ale moglibyśmy. Ja jestem Music. A ty?
-Maraffi.-Odpowiedziała.-Ale mów mi Raf.
-Jasne, Raf. A więc… jesteś tu sama?
-Nie. W pobliżu jest moja wataha. Ja tylko wyszłam pozbierać kwiaty dla nowej wilczycy.  Tak, po koleżeńsku…
-A może ja też bym mógł być w tej watasze?
-To z tym idź do Fiv. To alfa. Chodź zaprowadzę cię do niej-powiedziała i ruszyła przed siebie.
Szedłem obok niej. Wreszcie znalazłem miłość. Poczułem jak to jest. A już myślałem że nigdy nie odnajdę. Nagle wróciło wspomnienie. Koledzy ze swoimi dziewczynami. Opowiadali mi o miłości, ale nie wierzyłem że jej doznam. Nagle stanęliśmy przed jakąś ładną jaskinią. Raf zawołała:
-Fiv, jesteś? Halo!
Nagle z chmury wychyliła łeb czarna wilczyca najprawdopodobniej ta Fiv. Sfrunęła na dół. Zaczęła:
-Hej! Jak się nazywasz?
-Music. A ty najprawdopodobniej jesteś Fiv.
-Tak to ja. Jak tu się znalazłeś?
-Szczerze…. To tak do końca nie wiem. Obudziłem się i uciekłem. Zobaczyłem Raf i ona mnie tu przyprowadziła.
-Chcesz zostać?-Spytała Fiv.
-Ok. Zostanę! -Uśmiechnąłem się i spojrzałem na Maraffi. Fivera chyba zauważyła.
-Maraffi, pokaż mu jaskinie.-Rozkazała i wróciła na chmurę. Chwile później się teleportowała.
Zastałem ją przed sobą…