środa, 10 kwietnia 2013

Vivimorte czyli żywa śmierć.

Rano gdy tylko się obudziłam miałam jakieś dziwne uczucie... Coś jakby ciągnęło mnie do miejsca w którym kilka dni temu zostałam znaleziona. Nie wiem czemu, ale wiem że sama tam nie trafię. Pomyślałam aby zapytać Howi'ego. Cicho wyszłam z jaskini ponieważ Nyx jeszcze spała, a ja nie chciałam kłótni z rana, a z nią jakoś nie mogłam się dogadać. Na szczęście mi się to udało. W połowie drogi spotkałam Howi'ego.
-Dobrze, że cię widzę-powiedział
-Coś się stało? ?Wyglądasz na przerażonego-stwierdziłam
-No bo w sumie jestem. Miałem coś w rodzaju wizji.
-A jaki ma twoja wizja związek ze mną?-zapytałam i poszłam przed siebie nie czekając na odpowiedź. Nie chciałam wiedzieć co zobaczył. Miałam złe przeczucie, postanowiłam że muszę sama tam trafić.
-Wiem gdzie zamierzasz iść -krzykną - Coś cię tam ciągnie, mam racje?
Stanęłam jak wryta, a on do mnie podbiegł.
-Nie idź tam sama, na pewno się zgubisz.
-Wiesz tak się składa, że orientację w terenie mam świetną.
-Nie o to chodzi. Widziałem bestię...
-Jaką bestię?
-Vivimorte
-Co to niby znaczy?
-Nie słyszałaś legendy o Vivimorte ?
-Nie, nie słyszałam, a nawet gdyby to i tak bym się nie bała.
-Nie wątpię...
-To o co ci chodzi ?
-Ehhh legenda głosi, że gdy ten potwór poczuje obecność swojego właściciela wylęgnie się z jaja...
-I co z tego?
-Vivimorte znaczy żywa śmierć.
-Aha a słyszałeś o mrocznej aurze ?
-To coś mrocznego tak ?
-To czarna kula coś w rodzaju czarnej mgły którą wilki z żywiołem mroku potrawą stworzyć wokół siebie. No cóż nie każde ale ja tak. Wszystko co ją przekroczy ginie, więc naprawdę nie ma strachu.
-Tak, a co jeśli ta bestia ją przekroczy i nic jej się nie stanie ?
-To niemożliwe.
-A jeśli ?
-A jeśli to prawda to przekonam się na własnej skórze.-powiedziałam i się teleportowałam. Gdzie ? A no właśnie sama nie wiem. Zmów coś spaprałam wylądowałam w jakiejś jaskini, a za plecami miałam ścianę wody. To była chyba jaskinia pod wodospadem. Nie wiem czemu, ale ruszyłam w głąb jaskini i zobaczyłam wielkie jajo. W mojej głowie pojawiły się wątpliwości, a co jeśli Howi mia rację? Jajo się poruszyło i chwilę potem z niego wyszło coś co trochę przypominało jaszczurkę ze skrzydłami i płetwami zamiast łap i ogona. Przestraszyłam się. Wolałam nie czekać i stworzyłam mroczną aurę, ale to się zbliżyło. Przy granicy mojej aury się zatrzymało, a po chwili zaczęło tak jakby się palić ale nie tak jak ogień płonie tylko na złoto. Przeszło moją bezpieczną granicę i zbliżyło się do mnie.
''Nie bój się''
Usłyszałam. Nie byłam pewna czy to moja podświadomość czy coś innego.
''Nie zrobię ci krzywdy''
Zaczęłam się rozglądać wkoło ale nikogo nie było.
''Nie znajdziesz tu nikogo jesteśmy same Metztli''
-Ty wiesz kim jestem ?- stwór się do mnie uśmiechną
''Tak, ale nie myśl o mnie COŚ ani BESTIA czy POTWÓR''
-A czym jesteś?
''Smokiem''
-Może coś więcej?
''A może byś co cóż odwołała aurę?''
-A...
''Nic ci nie zrobię, bo w tedy też bym cierpiała''
Nic nie odpowiedziałam, ale zrobiłam to o co prosiła.
''Vivimorte''
-Co?
''Tak na mnie mówią inne istoty. Teraz jestem twoja. Zawsze będę w pobliżu, wystarczy że o mnie pomyślisz a się zjawię. A teraz wracaj do pozostałych. Martwią się''
Podeszła do mnie, dmuchnęła na mnie, a ja się teleportowałam na teren watahy. Właściwie to obok Howi'ego.
-No i co?-zapytał, nic nie odpowiedziałam. Byłam w szoku. Wróciłam do swojej jaskini i znów zasnęłam. Śniłam o niej.

Ps:Czyli słowa dotrzymałam i mamy zwierzaczka ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz