Mimo tego,że uraził lekko mą dumę (i
kilka innych rzeczy) spodobał mi się ten mały lisek.Był odważny i
arogancki,ale też delikatny.Miał po prostu ciekawy sposób bycia,którym
skutecznie wpływał na bycie innych.
-I co nie denerwuje cię?-uśmiechnęłam się do Fivery.
-Nie. A co tam chodź z nami. Ktoś na pewno będzie chciał być twoim opiekunem-powiedziała niezrażona Fiv.
I teraz zaczął się mój mały dramat.Lisek był w pewnym sensie swój,ale jak zareaguje na kogoś,kto zamienił się na jego oczach w przerażającą dziką bestię,która niszczy wszystko wokół i kieruje się właśnie na niego.Małemu jednak to najwyraźniej nie przeszkadzało,bo co chwila uśmiechał się do mnie,lekko zadziornym przyjaznym uśmiechem.Wydawało mi się,że zaraz Fivi ma zadecydować,kto go dostanie.Po moim pysku spłynęły niezauważalne krople potu.Mimo tego co on mi zrobił i co ja zrobiłam jemu jesteśmy bardziej przywiązani niż myślałam.Obejrzałam się za siebie.Znów po mojej twarzy spływał pot.
-A może weźmie go...-powiedziała Fiv.
-Może ja?-zapytałam z nadzieją-Naprawdę,dobrze bym się nim zaopiekowała!
Widocznie Fivera poważnie się zastanawiała.Nie mogła przecież bez namysłu oddać bezbronne lisiątko,komuś kto je prawie wystraszył na śmierć.Zima dawała się we znaki.Na drzewach osadziła się szadź,istniało ryzyko spadających sopli.Nagle śnieżnych puch zaczął okrywać ziemię.Najpierw powoli,potem coraz bardziej.Fiv musiała szybko zadecydować,w przeciwnym wypadku maluch zamarznie.
Fivera widocznie już podjęła decyzję.Po minucie powiedziała:
<Fivera?>
-I co nie denerwuje cię?-uśmiechnęłam się do Fivery.
-Nie. A co tam chodź z nami. Ktoś na pewno będzie chciał być twoim opiekunem-powiedziała niezrażona Fiv.
I teraz zaczął się mój mały dramat.Lisek był w pewnym sensie swój,ale jak zareaguje na kogoś,kto zamienił się na jego oczach w przerażającą dziką bestię,która niszczy wszystko wokół i kieruje się właśnie na niego.Małemu jednak to najwyraźniej nie przeszkadzało,bo co chwila uśmiechał się do mnie,lekko zadziornym przyjaznym uśmiechem.Wydawało mi się,że zaraz Fivi ma zadecydować,kto go dostanie.Po moim pysku spłynęły niezauważalne krople potu.Mimo tego co on mi zrobił i co ja zrobiłam jemu jesteśmy bardziej przywiązani niż myślałam.Obejrzałam się za siebie.Znów po mojej twarzy spływał pot.
-A może weźmie go...-powiedziała Fiv.
-Może ja?-zapytałam z nadzieją-Naprawdę,dobrze bym się nim zaopiekowała!
Widocznie Fivera poważnie się zastanawiała.Nie mogła przecież bez namysłu oddać bezbronne lisiątko,komuś kto je prawie wystraszył na śmierć.Zima dawała się we znaki.Na drzewach osadziła się szadź,istniało ryzyko spadających sopli.Nagle śnieżnych puch zaczął okrywać ziemię.Najpierw powoli,potem coraz bardziej.Fiv musiała szybko zadecydować,w przeciwnym wypadku maluch zamarznie.
Fivera widocznie już podjęła decyzję.Po minucie powiedziała:
<Fivera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz