Szłam samotnie przez las. Nagle dostrzegłam stado jeleni. Przyczaiłam
się na jedno z młodych, które oddaliło się od grupy. Byłam niecałe
piętnaście metrów od niego, już miałam się rzucić do gonitwy, lecz
usłyszałam, że coś porusza się w krzakach, tuż przy mnie. Nagle
wyskoczyła z nich czarno- czerwona, skrzydlata wilczyca. Nie była
przyjaźnie nastawiona.
-Dlaczego jesteś na mim terenie?!- obnażyła kły i warknęła. -Ja tylko...- nie pozwoliła mi dokończyć. -Jesteś szpiegiem?- ponownie warknęła. -Nie jestem, żadnym szpiegiem- próbowałam wyjaśnić. -Skoro nie jesteś nim, to znaczy, że jesteś samotnikiem?- zmieniła nastawienie i schowała kły. -Cóż... Można tak powiedzieć. Nie wiedziałam, że to twój teren. -Nic się nie stało- odparła.- Skąd pochodzisz? -Z północnej części świata. Niesłusznie zostałam wyrzucona z mojej watahy- wyjaśniłam. -Rozumiem. Jestem Fivera, a ciebie jak zwą?- spytała. -Jestem Swiftkill. -Przebyłaś bardzo długą drogę by się tu dostać. -Tak... Wędruję od pół roku- przyznałam. -Mam pytanie Fivero... Czy nie było by problemem gdybym dołączyła do twej watahy?- spytałam z nadzieją. <Fivera, dokończysz?> |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz