Biegłam sobie przez polanę, uciekając przed NIMI. Usłyszałam kolejny
strzał. Przerażona wbiegłam do lasu, przeskoczyłam zwalone drzewo, które
pomagało IM. Przynajmniej tak to sobie ubzdurałam.
-Nie, nie możesz przestać biec...-mruczałam do siebie, gdy zaczęło
brakować mi sił. Kolejny strzał, ale na szczęście cichszy. Mimo to
biegłam dalej, aż wpadłam na jakąś wilczycę.
-Oj przepraszam, przepraszam.-mówiłam przestraszona. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-Cześć. Jestem alfą tej watahy.-pochwaliła się od razu. Nie pewnie odwzajemniłam uśmiech.
-Mówię prosto z mostu. Mogę dołączyć?-spytałam i skuliłam łeb.
-Jasne. Chodź! Wybierzesz sobie jaskinię.- powiedziała i zaczęłyśmy iść. Co i raz niespokojnie oglądałam się za siebie.
-Tu mieszkam ja..-mówiła. Obok tej jaskini była kolejna, bardzo fajna, z lodu?
-Ja tu.- oznajmiłam i wbiegłam do niej jak szalona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz