Był piękny wieczór. Zaledwie dwa dni temu była pełnia księżyca, więc
nadal w pełni lśnił na niebie. Siedziałam jak zawsze sama nad naszą małą
rzeczką, ale ktoś jednak postanowił zakłócić moją samotność. Byli to
obrońcy Alf. Nic nie powiedzieli tylko rzucili się w moim kierunku.
Zrozumiałam o co chodzi. Nie czekając aż któryś mnie dorwie ruszyłam
przed siebie. Mieli mnie zabić. Pędziłam ile sił w łapach ale popełniłam
błąd. Spojrzałam za siebie i się potknęłam, a wtedy mnie dopadli.
Próbowałam się bronić, ale zaledwie dwa dni temu odkryłam swoje moce.
Większy basior rozciął mi szyję. Postanowiłam się teleportować jednak
nie był to znów taki dobry pomysł. Wystarczyło mi sił tylko na zaklęcie,
nie panowałam nad miejscem do którego się przeniosę. Pomyślałam tylko
''tam gdzie będę bezpieczna'' i zemdlałam...
Oczami Night Howl
Po rozmowie z Fivi postanowiłem pójść nad jedno z jeziorek w magicznym
lesie. Często tam chodziłem. Lubiłem to miejsce, zawsze byłem tu sam i
mogłem spokojnie pomyśleć. Teraz bardzo tego potrzebowałem. Jednak tym
razem nie byłem tu sam. Na środku jeziorka jest mała wysepka na której
zawsze rosną polne kwiaty. Zawsze była pusta jednak tym razem coś na
niej leżało, a woda dookoła niej nie była błękitna a szkarłatna,
przypominała kałużę krwi. Nie wiem dlaczego, ale coś we mnie kazało mi
tam podejść. Tak też zrobiłem. Rozwinąłem skrzydła i wylądowałem obok
nieprzytomnej wadery. Już wiedziałem co zmieniło kolor wody. To przez
jej rany z których obficie sączyła się krew.
-Ona jest ledwo żywa.-powiedziałem szeptem sam do siebie.
Postanowiłem zabrać ją do Fivi. Może jej też da radę pomóc. Wziąłem
wilczycę na plecy i ruszyłem do pozostałych, gdy wylądowałem z nią przy
jaskiniach od razu pojawiła się Fivera.
-Co się stało?-zapytała
-Nie wiem, znalazłem ją przy jeziorze. Dasz radę jej pomóc?
-Spróbuję. Zanieś ją do mojej jaskini, zaraz przyjdę.
Zrobiłem jak kazała. Po chwili wróciła z ziołami i zaczęła mówić jakieś
zaklęcia oraz dmuchać na nią raz po raz. Rany wilczycy powoli zaczęły
się goić. Po godzinie nie było nawet blizn, jednak ona nadal się nie
obudziła.
-Powinna się obudzić koło południa. -powiedziała Fivi.-Musi teraz odpocząć i nabrać sił. My też powinniśmy iść już spać.
Przytaknąwszy tylko głową bez słowa ruszyłem do swojej jaskini.
Oczami Metztli
Nienawidzę gdy rano budzi mnie słońce, a dziś tak właśnie jest. Miałam
okropny sen, a może to nie był wcale sen. Chwila gdzie ja jestem?
Zaczęłam się rozglądać. Jak ja się tu znalazłam? Kolejne pytanie które
chodziło mi po głowie. Z wczorajszego wieczoru pamiętam tylko, że
uciekałam, byłam ranna chciałam się teleportować, ale czy teleportowałam
się właśnie tu? Nie pamiętam tego miejsca, ani zapachu. Po chwili do
jaskini weszła jakaś wilczyca, która niosła jakieś zwierze w pysku.
Podeszła do mnie i położyła swoją zdobycz jakieś 1,5 m ode mnie.
-Trzymaj. Fivi powiedziała abym przyniosła coś do jedzenia dla ciebie. Jestem Nyxiern-powiedziała
-Metztli-odpowiedziałam ale gdy spojrzałam na jej zdobycz poczułam narastający gniew. -Co to jest ?
-Młody Gryf, nie było łatwo go złapać ale udało mi się.-wilczyca najwyraźniej była z tego powodu dumna.
-Dlaczego akurat Gryf?
-To najsmaczniejsze zwierze- odpowiedziała obojętnie
Chociaż byłam wściekła nic nie powiedziałam tylko odepchnęłam zmarłego Gryfa.
-O co chodzi- zapytała lekko poirytowana
-Nie zjem tego-oświadczyłam
-To ja sobie tyle trudu zadałam a ty mi mówisz że nie zjesz ?-zapytała
jednak była coraz bardziej zdenerwowana. Postanowiłam załagodzić
sytuację. Nie miałam ochoty na rządne bójki.
-Nie miej mi za złe, ale w watasze w której się urodziłam jedzenie i
zabijanie Gryfów było surowo zakazane. -odpowiedziałam- A jak się tu
znalazłam?
<Fivera dokończysz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz