Obudziłem się wcześnie rano. Słońce dopiero zaczynało wschodzić.
Przeciągnąłem się ziewając, rzadko kiedy wstawałem równe ze słońcem.
Rozejrzałem się po jaskini. Wszyscy pozostali jeszcze spali. Ruth i DM
chrapali tak głośno, że aż się zdziwiłem że wadery się nie obudziły. Nie
miałem pomysłu co mogę robić, więc po prostu siedziałem na swoim
miejscu. Po jakimś czasie zauważyłem, że Neresha zaczęła się kręcić. Po
chwili już się rozciągała oddalając od siebie swój sen.
-Dzień dobry-powiedziałem
-Może ten będzie dobry-odpowiedziała ziewając.
-Może pójdziemy na coś zapolować?-zapytałem
-Czemu nie.-odpowiedziała-Może we dwójkę jest łatwiej.
-Raczej tak. Polowałaś kiedyś z kimś?
-Eeee nie. Zawsze samotnie.
Powiedziała po czym poszliśmy na poszukiwanie zwierzyny. Cały czas rozmawialiśmy.
-Muszę przyznać, że miło się z tobą rozmawia.-stwierdziła.
-Eee dzięki z tobą też-odparłem zaskoczony.
W końcu udało nam się znaleźć młodą sarnę, którą zręcznie upolowała
Neresha, ja nie zdążyłem się nawet z miejsca ruszyć. Po posiłku
wróciliśmy do jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz