sobota, 11 maja 2013
Jaktu dotarłem-West
Gdy miałem dwa lata moja rodzina prowadziła wojnę z pobliższą
watahą.Pewnej nocy wyszedłem na spacer pod gwiazdami i trafiłem na syna
Alfy wrogiej watahy.Był on moim przyjacielem, a ja jego.Nikt nie
wiedział że się znamy bo moglibyśmy zostać wyrzuceni ze swoich sat.W te
noc gadaliśmy co nasze watahy planują i czy się pogodzą.Szanse na spokój
między nami byłe nie wielkie.Z nudów zaczęliśmy trenować ściemnione
walki.Podczas wojny gdybyśmy musieli razem walczyć bylibyśmy już
przygotowani "ściemniać" walkę.Trenowaliśmy aż zaczęliśmy powoli
naprawdę się gryzć.Mój kolega zaciskał coraz mocniej szczękę a ja coraz
mocniej zaciskałem swoją by mnie puścił.Wbiłem mu kły prosto w tętnice
choć przez przypadek musiało go to bardzo zaboleć.Gdy legł na ziemię nie
wiadomo z kąt na łące znalazł się jego ojciec i rzucił się na
mnie.Prawie spadłem w przepaść gdy mój ojciec chwycił wroga szczękami za
wsiasz i odciągną ode mnie.Walka znowu się zaczęła.Nie chciałem dłużej
na to patrzeć i następnej nocy odszedłem od watahy.Błąkałem się po
górach przez rok aż spotkałem alfę tej watahy a ona mnie tu przyjęła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz